„Po bardzo średnim występie Billy The Kid w katowickim Marchołcie 31 października, naszła mnie refleksja, aby powrócić do studyjnego albumu i skrobnąć parę zdań o tej zacnej, młodej ekipie. Muzyka chłopaków z Kostaryki jest wypadkową hardcora i beatdownu, okraszona dodatkowo sporą dawką rapu” – pisze Rafcyk o debiutanckiej płycie ekipy z Kostaryki – „Esta Ciudad Ardera”.
Billy The Kid “Esta Ciudad Ardera”
Nie zrażając się występem Billy The Kid „na żywo”, pobzykałem się z tym krążkiem trochę czasu i muszę przyznać, że “Esta Ciudad Ardera” bardzo przyjemnie buja. Każdy znajdzie na niej coś przyjemnego dla ucha, od ostrego grzania na wiosłach po mega stopujące beatdowny. Bardzo polecam fanom Skarhead jak i szwedzkiego rapera Promoe, gdyż rymowane wstawki bardzo przypominają jego twórczość (dzięki Karku za pomoc). Przekaz też nie jest banalny. Teksty oscylują między straight edge a współczesnymi problemami na Kostaryce. Istotnym atutem są języki, w jakich obracają się chłopaki z Billy The Kid, mianowicie hiszpański i angielski. Ten drugi muszą według mnie trochę doszlifować, ale nie przeszkadza on w odbiorze. Angielski stosowany jest do partii gitarowych, natomiast hiszpański głównie w rymowanych kwestiach, co dodatkowo urozmaica ich pokombinowaną muzykę! Będę bacznie obserwował gości z Kostaryki, gdyż za parę lat może być o nich naprawdę głośno, czego życzę im z całego serca.
Rafcyk
Ocena: 3,5/5
Billy The Kid – Esta Ciudad Ardera – 2008
1. Intro
2. Es La Guerra
3. Bringing Sexy Back
4. Boggie Nights
5. Bukkake
6. BangBros
7. Chocolate Sexual
8. Darth Vader
9. Kimbo My Boay
10. HF Weapon
11. Jauría
12. Esta Ciudad Arderá
13. Billy Just Wanna Have Fun
<