Skontaktuj się z nami!   +48 511 991 135

Born Anew „Path” – recenzja


Born Anew

Born Anew Born Anew to grupa, która do tej pory kojarzona była jako polska kopia Walls Of Jericho. Porównania do amerykańskiej załogi prowadzonej przez Candace Kucsulain miały swoje uzasadnienie. W końcu funkcję krzykacza pełniła kobieta. No właśnie, pełniła, bo po wydaniu „No More Days Like Yesterday” (2009) ze składu odeszła Mycha (voc). Z zespołem pożegnał się także perkusista Krzysiek. Żałoba nie trwała jednak długo. Piotrek, jeden z dotychczasowych gitarzystów, zajął miejsce za mikrofonem, a lukę w sekcji rytmicznej załatał Arek. Wraz ze zmianą składu przeistoczeniu uległa muzyka stołecznej ekipy. Z mało odkrywczego, choć solidnego metalcorowego grania w łupanie, które krótko określić można mianem „moc z charakterem”.

Nowe dwudziestominutowe MCD Born Anew nosi nazwę „Path”. Patrząc na obecne personalia kapeli, trudno jest się odżegnać od myśli, że to zmiana perkusisty tchnęła w zespół nowe życie. Genialnie spisuje się również wokalista, który swoim feelingiem idealnie komponuje się z rock’n’rollowym zacięciem wniesionym (jak podejrzewam) przez Arka, byłego bębniarza m.in. Daymares i Sunrise. Całości dopełniają sola gitarowe, które gościnnie zagrał Czaja, członek nieodżałowanego Coalition.

„Path” atakuje uszy słuchacza mieszanką starego, agresywnego stylu z lekkością wyróżniającą kanadyjskie Comeback Kid i Cancer Bats. Płyta zawiera zarówno ostre, tnące jak grad żyletek riffy, szybkie punkowe szarże, jak i brzęczące, wręcz rockowe (a może nawet post-hardcorowe) gitary. Wskazanie słabego utworu na „Path” ociera się o strzelenie sobie w kolano, bo płyta utrzymuje stały wysoki poziom od pierwszego do ostatniego – siódmego – numeru. Pomoc przy shoutach zaoferowali Damon i Patryk, znani kolejno z Fast Forward oraz Sunrise/Daymares. Intra zaczerpnięte z filmów „Dobry, Zły i Brzydki” oraz „Matrix”, wwiercająca się w uszy gitara, obijający się o wnętrze czaszki metaliczny bas, wokal i perkusja rozkręcające słuchacza swoim rokenrolem, instrumentalne zrywy oraz genialne, trzymające klimat solóweczki (by Czaja) sprawiają, że ta płyta po prostu zasługuje na uwagę!

Booklet wydawnictwa zdobi bardzo estetyczna i wyważona grafika, która zresztą oddaje ideę tytułu. Za świetny pomysł uważam poprzedzenie tekstu piosenki krótką myślą ułatwiającą interpretację. W tym celu chłopaki posłużyli się nawet cytatem Leonarda da Vinci. Jak to mówią panie polonistki, warto wiedzieć, co autor miał na myśli.

„Path” to namacalna pasja. Nie wiem, jak przebiegał proces twórczy i jakie były nastroje podczas nagrywki, ale album brzmi niesamowicie świeżo! Bije z niego szczerość i swoboda. Chłopaki nagrali świetny materiał łączący żywiołowość hardcora z pozytywnym rock’n’rollowym vibem. Jest moc i charakter. Brawo!

Ekipa Born Anew powstała z popiołu i nagrała najbardziej bujający album polskiego hardcora 2010. „Path” wyróżnia coś, co można określić jako “jakość”. Taką właśnie jakość chciałbym słyszeć na krążkach polskiego metalcora, beatdowna, hc-punka etc. Jest się czym pochwalić! Dobrze, że warszawiacy nie odeszli w zapomnienie. Choć ich powrót był w zasadzie oczywisty… Nie bez przyczyny nazywają się Born Anew.

Witcore

Ocena: 4,5/5

KUP PŁYTĘ W NASZYM SKLEPIE

Born Anew „Path”, 2010, Spook Records:
1. Break It Down
2. Just A Dream
3. The Right Cure
4. The Dance Of Death
5. The Disease
6. Day One
7. Innocence Lost

http://www.myspace.com/bornxanew

 

 

Losowe zdjęcia

element_tattoo_-_otwarcie_9_20120710_2075683442 bartek_caffeine_tattoo_warszawa_i_miejsce_tatua_may_20120306_1524975026 spider_crew_29_20120526_1823718819 the_international_tattoo_convention_amsterdam_2011_20110608_1267676620 madball_20110322_1270826091 bhimal_piaseczno_2009_20090719_1810369959 17 22449845_1459591700797976_3085481202787775149_n 2_Image00004