Zespół powstał w Łodzi jesienią 1997 roku. Dzięki dwóm wydanym płytom i częstym koncertom, popularność kapeli rosła z roku na rok. Mimo to zespół Knockdown rozpadł się w 2005 roku. Nagle, po czterech latach nieobecności, znów pojawił się na scenie. Dlaczego chłopaki postanowili wrócić do składu sprzed lat? Na to i kilka innych pytań w miniwywiadzie dla portalu Hardcore Tattoo odpowiada perkusista, Sławek Witkowski.
Rozpadliście się po wydaniu drugiej płyty, gdy nie mogliście narzekać na brak popularności na scenie. Dlaczego? Znudził wam się hardcore?
Sławek: Maniek zamiast wydzierać się w Knockdown, skupił się na grze w Bith. Przez dłuższy czas nikt się nie podjął tego zadania, a potem w pogoni za pracą były wyjazdy poza granice kraju. I zleciało sporo czasu.
Co porabialiście przez ten okres, bo chyba nie siedzieliście bezczynnie?
– W oczekiwaniu na wokal w KD, powstało 150 Watts, potem Ask. I jeszcze coś się kręci na boku.
Po czterech latach przerwy reaktywowaliście się w praktycznie niezmienionym składzie. Jak wam się to udało?
– Skład się jeszcze dociera i nastąpiły pewne zmiany. Chyba mi najbardziej brakowało grania KD. Co jakiś czas podpytywałem chłopaków o powrót do gry i złożenie tego wszystkiego do kupy. Po jakimś czasie chyba telepatycznie wszyscy się zgadaliśmy i zaczęliśmy grać próby.
Nie myśleliście, że może lepiej ruszyć z nowym zespołem i z nowym materiałem niż reaktywować stary zespół?
– Przecież stare numery są zajebiste!
Kiedy można się spodziewać płyty?
– Może kiedyś uzbieramy na studio! 🙂
Jak oceniacie różnice na koncertach Knockdown z perspektywy początku dziesięciolecia i końca dziesięciolecia?
– Chyba wtedy przychodziło na koncerty więcej ludzi. Era internetu i komputerów daje się we znaki.
Pytała KaśkaHCT