Skontaktuj się z nami!   +48 511 991 135

Piotr Koptek z wizytą w Gliwicach


Piotr O. Kopytek

Piotr O. KopytekPiotr O. Kopytek to polski emigrant, który wiele lat temu wyemigrował do Stanów. Tam imał się różnych zajęć. Tatuowanie przyszło z czasem. Na początku tatuował głównie tribalowe ornamenty. Teraz tworzy pogodne, kolorowe tatuaże utrzymane w manierze neotradycyjnej i orientalnej. Do Polskie nie wrócił, ale odwiedzi ją już wkrótce. W ostatni weekend maja (27-29) będzie gościnnie tatuował w gliwickim studiu D3XS Tattoo Orchestra.


Piotra O. Kopytka poznałem dawno, dawno temu, podczas zamierzchłych początków pisma. Zadzwonił kiedyś do redakcji ze Stanów. Na początku miałem wrażenie, że zwyczajnie chciał z kimś pogadać po polsku o tatuowaniu. Pogratulował pomysłu, wyraził zadowolenie, że w Polsce w końcu pojawiło się pismo o tatuażu, a ja z kolei zaproponowałem, aby zaczął wysyłać do nas prace. Tak też się stało i po kilku miesiącach miałem od niego pierwsze rysunki. Były to mocno zgeometryzowane tribale, w których widać było wczesne przejawy zainteresowania tatuażem polinezyjskim. Kilka przykładów znalazło się w naszej galerii wzorów. Potem kontakty pogłębiały się i w okolicach 2002 r. Piotr odwiedził naszą redakcję w Gliwicach. Odebrałem ze stacji PKP przesympatycznego typa z zaczętym moko na twarzy, obejmującym nos i podbródek. Wtedy to właśnie zaczęła się nasza przyjaźń, której chyba największym motorem napędowym jest fakt, że jesteśmy kompletnie odmienni. On, człowiek wyciszony i spokojny, ja raptus i narwaniec, on religijny i głęboko wierzący, ja zaślepiony przysłowiowym „szkiełkiem i okiem”, on stroniący od używek i alkoholu, ja prawie alkoholik, on lubiący sport i czynny wypoczynek, ja stroniący od wszelkich przejawów wysiłku fizycznego… I można by tak mnożyć przykłady, zadając przy okazji pytanie: co może łączyć tak odmiennych od siebie ludzi? W naszym przypadku odpowiedź jest banalnie prosta. Tym czymś jest pasja do sztuki tatuażu i jej historii, pasja do sztuki szczerej i niezależnej, pasja spontanicznego tworzenia i spontanicznej ekspresji.

Piotr O. KopytekPiotr pochodzi z Bełchatowa, ale urodził się w Piotrkowie Trybunalskim w 1968 r. Do Stanów wyemigrował w wieku 24 lat. Na początku imał się w Ameryce najróżniejszych zajęć. Był sprzedawcą, pracował na budowie, przez pewien czas jeździł nawet taksówką. W międzyczasie dużo rysował. Na emigracji miał o wiele więcej czasu dla siebie niż w Polsce, toteż mógł zająć się pielęgnowaniem swoich pasji i talentów. Początkowo rysował bardzo mocno zgeometryzowane wzory i ornamenty, do powstania których niezbędny był cyrkiel, ekierka i linijka. Kilku znajomych postanowiło wykorzystać motywy Piotra na tatuaże, dwóch nawet zgłosiło się do niego specjalnie po to, ażeby zaprojektował dla nich oryginalny motyw. W ten sposób Piotr zetknął się z tatuowaniem i od razu złapał bakcyla. Kupił własny sprzęt do tatuowania, lecz po kilku próbach zorientował się, że bez niczyjej pomocy nigdy do końca nie zrozumie, o co tak naprawdę chodzi w tatuowaniu. Udało mu się załatwić praktykę w studiu ABM EMPORIUM w Ocean Isle w Północnej Karolinie i tam stawiał pierwsze kroki jako tatuator. Potem zmieniał studia i miejscowości, w których mieszkał. Zawsze jednak przebywał na słonecznym Południu, w rejonach Północnej i Południowej Karoliny. Powodziło mu się ze zmiennym szczęściem, tak jak to z reguły bywa na początku. Mniej więcej w tym czasie zadzwonił pierwszy raz do naszej redakcji w Gliwicach. Potem kontakty stawały się coraz częstsze. Publikowaliśmy przykłady jego prac, a on odwiedził nas w Polsce. Kolejnym krokiem była posada stałego korespondenta w gazecie i własna rubryka pt. „Korespondencja z USA”. W 2003 r. Piotr zaprosił mnie do siebie do Stanów i do studia, w którym wówczas pracował –  SKIN ART w Gastonii w stanie Północna Karolina. Po pierwszej wizycie nastąpiły dwie następne i za trzecim razem pracowaliśmy już razem w tym studiu. Randy Herring, właściciel SKIN ART zaprosił mnie na miesięczne gościnne występy, które do dziś bardzo miło wspominam.

Podczas tych pobytów udało mi się poznać prawdziwą twarz Piotra. Kiedy pierwszy raz zaczął pokazywać mi swoje teczki pełne projektów i rysunków, oniemiałem z wrażenia. Była tam cała masa kompletnie wykończonych rysunków, których wykonanie musiało kosztować autora wiele trudu i poświęcenia. Widać w nich było pewną linię rozwojową, od geometrycznych kompozycji wykonanych z matematyczną dokładnością, poprzez wzory bazujące na rytmach i powtórzeniach, po polinezyjskie ornamenty i tribale, uwalniające się już od presji cyrkla i linijki. Z szafy zaczęły wysypywać się kolejne arkusze, którymi wkrótce pokryła się cała podłoga pokoju. To właśnie pod wpływem tamtej prezentacji, pod koniec 2003 r. w jednym z wydań „Tatuażu” opublikowałem osobny dodatek z wzorami Piotra.

Piotr O. KopytekMoje pobyty w Stanach zaczęły się wydłużać do tego stopnia, że osiadłem na stałe w stanie New Jersey i założyłem tam rodzinę. Fakt ten dobił rubrykę Piotra „Korespondencja z USA”, gdyż od tej pory sam stałem się korespondentem piszącym ze Stanów artykuły do własnej gazety. Choć współpraca na tym polu wygasła i nasze drogi się rozeszły (Piotr nadal skakał po różnych studiach i miastach słonecznego Południa), to jednak nasze relacje pogłębiały się, głównie za pośrednictwem telefonu i internetu. Piotr stale wysyłał mi swoje prace i zawsze miałem bezpośredni wgląd w to, co tworzył. Po okresie fascynacji motywami geometrycznymi, tribalami i Polinezją, przyszedł czas na zainteresowanie amerykańskim tatuażem tradycyjnym i motywami neotradycyjnymi. W kolejnych mailach, otrzymywanych na przestrzeni kilku miesięcy, na własne oczy obserwowałem, jak Piotr generował swój własny, oryginalny styl, w którym tradycyjne motywy i rysunki przeplatały się z polinezyjskimi akcentami ornamentalnymi. Był to moment przejścia, po którym dziś niewiele zostało w jego pracach. A szkoda… Zawsze mu powtarzałem, że powinien pójść w tym kierunku, że dziś nikt tak nie postrzega motywów tradycyjnych i nie stara się szukać w nich harmonicznego połączenia dla różnych kultur i etnicznych wpływów. Byłem pewien, że te motywy zainteresują wielu ludzi, a Piotr będzie w stanie wyrobić sobie na nich nazwisko. Niestety, on potraktował ten etap jako kolejny krok na drodze swego rozwoju. Na jakiś czas wdepnął w motywy orientalne i japońszczyznę. Efekt był równie dobry, ale już nie tak świeży i oryginalny. Gubił się gdzieś w natłoku podobnych prac.
Aktualnie Piotr trochę odsunął się w akwareli od motywów orientalnych, ale tatuowanie ich nadal sprawia mu frajdę. Obecnie pracuje w studiu GODSPEED TATTOO w Breckenridge w stanie Colorado. Jego prace malarskie gubią powoli naleciałości kulturowe (Polinezja, oriental, amerykański old school i new school) i zaczynają żyć własnym życiem, formą, kolorem i przekazem. Widać w nich mnóstwo stylizowanych kwiatów i zwierząt oraz moc pozytywnych wibracji, serc i świetlistych kręgów. Robią naprawdę dobre wrażenie. Popatrzcie chwilę na jego prace i przekonajcie się sami…

Piotr O. KopytekPrzez te lata obserwowałem etapy twórczości Piotra. Dyskutowaliśmy nieraz na niejeden temat. Starałem się czasem wnikać w jego klimaty i próbowałem namówić go na jakieś konkretne kroki w celu rozwoju własnej kariery. Nie sądzę jednak, żeby to go interesowało. Nasz bohater wcale nie jest zainteresowany ani byciem sławnym, ani znanym i lubianym. Jemu się nawet nie chce jeździć na konwencje tatuażu, bo tam jest za duży tłok. To typ osobnika ceniącego sobie nade wszystko spokój, harmonię z naturą i szczerą modlitwę. Choć zdarzało mu się czasem zrobić coś pożytecznego dla zawodowego rozwoju, jak np. podpisać kontrakt z wydawnictwem Pulse International na publikację własnych flashy, to jednak nie sądzę, ażeby jego nazwisko zabłyszczało kiedykolwiek wielkimi zgłoskami na międzynarodowym firmamencie gwiazd tatuażu. To miło, że czasem odbywa się gdzieś wystawa jego prac i że ceny jego akwareli rosną, ale to nie jest dla niego zbyt istotne. Bardziej woli pośmigać na snowboardzie albo pojeździć rowerem. Wcale nie uważam, że to jest złe. Wręcz przeciwnie, zazdroszczę mu tego… Przyznam też, że wiele się od niego nauczyłem. Poznałem go w czasach, kiedy najbardziej interesował mnie tatuaż współczesny w jego realistyczno-światłocieniowym aspekcie i to właśnie rozmowy z Piotrem otworzyły mi oczy na zupełnie inne wartości w sztuce, wartości naturalnego piękna, prostoty i tradycji.

Piotr Wojciechowski
Zdjęcia udostępnione przez Piotra O. Kopytka

Losowe zdjęcia

suspension_wroclaw_35_20090526_1650165441 apocalyptica_knock_out_festival_krakw_2009_20090713_1599189143 roman_27_20090427_1212818441 lionheart_20100502_1809091631 daymares_20100201_1803456187 de_tazsos_20091102_1665359899 ktk1 52863986_2148253238556330_7251315898563166208_n 22448112_1459599000797246_3764460986430863095_n