Od momentu pierwszego eksperymentu Piotra Wojciechowskiego, redaktora magazynu „Tatuaż – Ciało i Sztuka”, z ręcznymi technikami tatuowania minął już jakiś czas. Piotr zdążył wytatuować różnymi narzędziami ze swej kolekcji kilka kolejnych osób. Niektóre z prac, wraz z obszernym opisem narzędzi i metod, możecie zobaczyć w najnowszym majowym wydaniu kwartalnika „Tatuaż”. Piotr zapowiedział również pokazy ręcznego tatuowania na listopadowym Body Art Convention w Warszawie i podczas lipcowego Tattoo Konwentu w Gdańsku. Tymczasem, specjalnie dla naszego portalu Piotr opowie o jednym ze swoich ostatnich ręcznych wyczynów, dla odmiany, w manierze realistycznej.
Kolejne doświadczenie z kolejnym narzędziem do ręcznego tatuowania… Tym razem sięgnąłem po następny przyrząd z Tajlandii, wykonany przez współczesnego tatuatora, dziewięć igieł do wypełniania.
Za wzór posłużyła mi fotografia ojca mojego klienta, który służył w Wietnamie jako strzelec pokładowy. Klient ów przed umówieniem się na tatuaż niejednokrotnie opowiadał mi o swoim ojcu. Zauważyłem przy okazji, że sam temat wojny wietnamskiej wyraźnie odbijał się na zainteresowaniach syna weterana oraz miał wpływ na stosunek do ojca. Zainteresowała mnie ta historia i w nagrodę dostałem do obejrzenia oryginalny album ze zdjęciami ze służby w Wietnamie. Album był stary, sterany wielokrotnym oglądaniem, miejscami uszkodzony. Dla mnie to był niesamowity powiew historii, prywatne zdjęcia uczestnika i świadka dziejowych wydarzeń.
Zdjęcie, z którego mój klient chciał zrobić sobie portret na piersi było bardzo stare, rozmazane i mało wyraźne. Zapytałem więc, czy nie chciałby tego tatuażu wykonać ręczną metodą. Nie ukrywam, że wykonanie portretu ręcznie to dla mnie ciekawe wyzwanie. Poza tym jakość zdjęcia nie do końca pozwalała na wykonanie „ostrego” portretu. Zrobienie światłocienia wyraźną kropką w tym przypadku było jak gdyby bardziej usprawiedliwione.
Najpierw więc przełożyłem zdjęcie na rysunek w tuszu metodą kropkowania, co zajęło mi około trzech godzin. Ale warto było przed tatuowaniem przestudiować wzór i gradacje światłocieni w wersji wykropkowanej.
Piotr Wojciechowski Collection Experiment – próba pierwsza
Ściśniętą trójką wykonałem rysunek na skórze oraz wykropkowałem wszystkie cienie, co zajęło mi około dwóch i pół godziny. Potem narzędziem z Tajlandii zrobiłem wszystkie głębie w czerni, również w podobnym czasie. Tak więc całość wykonania tatuażu wyniosła około pięć godzin.
Celowo sięgnąłem po dość cienką igłę do wypełniania, przypominającą 9 magnum. Było to pierwsze moje wypełnienie, gdyż wszystkie wcześniejsze doświadczenia z ręcznym tatuowaniem związane były z igłą punktową, przydatną tylko do robienia kropek oraz konturów. Poza tym 9 magnum to moja ulubiona igła przy tatuowaniu elektrycznym, bardzo uniwersalna, nadająca się do wykonywania detali i średnich powierzchni. Pomyślałem, że skoro pierwszy raz będę coś ręcznie wypełniał, to niech to będzie rozmiar igły podobny do tego, jaki preferuje na co dzień.
Podobnie jak w poprzednich doświadczeniach klient stwierdził, że, jeśli chodzi o ból, takie tatuowanie to nic w porównaniu z elektrycznym.
Niebawem kolejne eksperymenty…
Piotr Wojciechowski
Piotr regularnie prezentuje nowe eksponaty z kolekcji oraz informuje o swoich doświadczeniach z tatuażem w wersji unplugged na swoim profilu FACEBOOK.
Patrz też: