Skontaktuj się z nami!   +48 511 991 135

Relacja z Tattoofestivalu Łódź 2010


III edycja Tattoofestivalu Łódź 2010 za nami. Dwa dni odskoczni od codziennych spraw i możliwość poświęceniu więcej czasu pasji. W weekend 20-21 lutego powstało kilkadziesiąt nowych tatuaży, które dane nam było oglądać. Jedne lepsze, inne gorsze – zróżnicowanie było ogromne, ale porównując prace powstające dziś z tym, co się działo jeszcze kilka lat temu, można bez wahania stwierdzić, że polska scena tatuażu szybko mknie do przodu.

Pisanie relacji zawsze sprawia trochę kłopotów. Na początek nie wiadomo od czego zacząć: od zachwalania czy może od wytykania niedociągnięć i tego, co nam się osobiście nie podobało. Zwracanie uwagi na błędy może spowodować dziwne reakcje, np. “niesympatyczne” maile. Samo wyliczanie atutów imprezy też nie jest dobre, bo przecież nie ma konwencji idealnych. Trudno też zachować obiektywizm w relacji, bo jak wiadomo to mocno subiektywna forma dziennikarska. Można by dla przedłużenia “opowieści” opisać pakowanie auta, podróż na konwencję, opowiedzieć, jak niebezpieczny był spacer z auta do Dekompresji (okropnie ślisko) czy historię niebezpiecznego schodka w klubie czającego się na biednych odwiedzających (drugiego dnia potknęło się na nim kilkadziesiąt osób). Tak naprawdę te rzeczy nie są jednak istotne i nikogo raczej nie obchodzą. Dlatego skupię się na samej imprezie, opisując pokrótce, co się działo w Łodzi.

Tegoroczny Tattoofestival, podobnie jak poprzednie jego edycje, odbył się w muzycznym klubie Dekompresja. Była to moja pierwsza wizyta na tej konwencji, więc byłem ciekaw lokalizacji. Sam klub jest według mnie dobrym miejscem do zorganizowania tego typu imprezy. Zbudowane z desek boksy ciekawie wypełniły przestrzeń lokalu i sprawiały swojskie wrażenie. Osobiście jestem jednak zwolennikiem (jeżeli w miejscu konwencji jest wiele sal i zakątków) imprez podzielonych tematycznie: boksy studiów w jednym miejscu, stoiska ze sprzętem czy odzieżą w innym. W Dekompresji, głównie na dolnej sali, panował chaos. Na szczęście klub nie jest duży i każdy zainteresowany raczej bez problemu odnalazł to, czego szukał. Świetnym rozwiązaniem był zakaz palenia w całym klubie z wyjątkiem wyznaczonego do tego miejsca.

W tym roku na konwencji zjawiło się ponad 60 wystawców: studia tatuażu i piercingu, dystrybutorzy sprzętu, firmy odzieżowe, prasa i portale. Nie będę się rozpisywał o tym, kto był, a kto nie. O tym możecie przeczytać na stronie Tattoofestivalu. Warto tu jednak podkreślić, że jest to konwencja ogólnopolska i zapraszane są na nią tylko studia z naszego kraju. Dzięki temu mają możliwość zaprezentować się również dość młode studia oraz mniej znani tatuatorzy. Nie zabrakło oczywiście uznanych marek i nazwisk, co znacznie podwyższało poziom konwencji. Zdecydowanie nie było ich jednak tyle co na innych polskich konwencjach, co niektórym mogło przeszkadzać i zaniżać poziom imprezy.
W konkursach prym wiedli jednak uznani wyjadacze polskiej sceny. Jury (w składzie: Maciej Gawlikowski – studio Leżeć, Sebastian Wierzbicki – studio Od Świtu Do Zmierzchu, Marek Jurczenko – “Tatuaż – Ciało i Sztuka”, Tomasz Gaca – studio Art Line / portal Tattooart) w szczególności doceniło Tofiego z Ink-Ognito (6 nagród) oraz Bartka z Gulestusa (5 nagród). Po trofea sięgnęli również Dawid z Gulestusa, Anabi, Marzan z Saurona, Radek z Trytona, Magda z Azazela, Mariusz z Rock’n’Ink, Archie ze studia Gothica, Łukasz z Lucky Tattoo i Damian z Ultra Tattoo. Wyróżniono też mniej znane nazwiska: Jana Macieja Bojko z Niuans Tattoo oraz Maćka z Jah Love Tattoo. Ogólnie przekrój prac, jakie powstawały na festiwalu, pokazuje dystans dzielący młodych artystów i uznanych tatuatorów. Trzeba jednak przyznać, że poziom wystawianych tatuaży był dość wysoki, choć nieraz przerażała ilość zgłoszonych prac (ponad 50 w kolorowym małym). Wyjątek stanowił konkurs w kategorii tatuaż duży czarno-szary. Przyznano tu tylko pierwszą nagrodę, ponieważ jury uznało, że przepaść między zwycięskim tatuażem a resztą jest zbyt duża i nie ma sensu nagradzać kiepskich prac. W sobotę zdecydowanie najatrakcyjniejszą kategorią był konkurs na najlepszy tatuaż dnia. Okazało się, że powstało sporo ciekawych rzeczy i jury miało naprawdę spory kłopot w wybraniu najlepszych wzorów.

Ponieważ nie wszyscy przyjeżdżają na imprezy tatuatorskie wyłącznie dla tatuażu, podobnie jak na innych konwencjach organizatorzy wymyślili w Łodzi kilka atrakcji scenicznych. Pierwszego dnia pokazała swoje show Małgorzata Jakubowska wraz ze szkołą tańca Lilla House. Około godz. 18 zaprezentowano na scenie to, na co czekała chyba większa część publiczności, czyli pokaz podwieszania w wykonaniu drużyny Hooked Friends, gdzie w głównej roli wystąpił Roni. Ten ostatni miał również swój performance dnia drugiego. W niedzielę na scenie można było też obejrzeć niezbyt udane moim zdaniem fireshow oraz akrobacje na szarfie w wykonaniu Ani Komorowskiej. Pobyt odwiedzających imprezę umilał muzycznie DJ Ergo z Ukrainy. Bardzo ciekawym akcentem Tattoofestivalu była licytacja trzech obrazów, wykonanych przez artystów z Prykas Tattoo Studio – Darcy, Prykasa i Maćka. Dzięki aukcji udało się uzbierać 1400 zł. Kwota w całości została przeznaczona na pomoc dla sześcioletniej Patrycji cierpiącej na zespół porażenia mózgowego.

Nie mam co prawda odniesienia do poprzednich konwencji w Łodzi, jednak patrząc na to, co dzieje się na innych polskich imprezach tatuatorskich, wydaje mi się, że w Dekompresji było dość mało odwiedzających. Z drugiej jednak strony, raczej nie widziałem nudzących się tatuatorów. Atrakcje konwencyjne standardowe, ale ponieważ impreza nie była długa, na scenie ciągle coś się działo. Osobiście uważam tegoroczny Tattoofestival za udany i mogę zapewnić, iż za rok znów zjawimy się w Dekompresji. Na pewno znajdą się jednak tacy, którzy powiedzą, że było nudno i niewiele się działo. Cóż, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a relacja, jak wspomniałem na początku, jest subiektywną formą wypowiedzi. Choćby piszący nie wiem jak się starał, nigdy nie odda obiektywnie tego, co się działo. Zawsze znajdzie się ktoś, kto patrząc z innego punktu czy stanowiska, oceni dane wydarzenie zupełnie inaczej.

Ernest

 

Losowe zdjęcia

hell_on_earth_tour_2009_rotunda_krakw_20090910_1704191768 luk_art_force_warszawa_20120306_1386723997 krakowski_festiwal_tatuau_tattoofest_2009_20090809_2075776550 1125_na_czochraj_bobra_fest_2011_20110722_2015231414 nomeansno_20110624_1471754424 all_wheel_drive_20101107_1626592535 DSC09877 evergreen_terrace_persistence_tour_drezno_2009_20091209_1400487094 nasty_habits_20091102_1354491689