Najlepszy w zawodach Zjazd na Krechę okazał się Wojciech Szczepanik, narciarz alpejski z Rytra pod Nowym Sączem, który najszybciej pokonał 5-kilometrową trasę. Jego czas to 6:17:67.
W zawodach Red Bulla wystartowało w sumie 226 zawodników, w tym zaledwie 20 kobiet. Dużym wzywanie była pogoda. Na szczycie sypał bowiem śnieg i widoczność na 10-30 metrów zmieniała się co kilka minut. Pierwszym etapem zawodów był bieg do sprzętu. Śmiałkowie musieli pokonać biegiem 60-metrowy zaśnieżony odcinek, co okazało się nie lada wyzwaniem. Potem obowiązywała już jedna zasada: kto pierwszy zjedzie, ten jest najlepszy. Liczyły się śmiałe zjazdy i prędkość pokonania trasy. – Zdecydowanie najtrudniejszym momentem był dobieg do sprzętu. Trzeba było mieć kondycję – przyznał zwycięzca wyścigu, Wojtek Szczepaniak.
Najlepsze wyniki należały do narciarzy. 10 sekund po zwycięzcy na mecie zjawił się Michał Bekes (6:28:2), a tuż za nim Grzegorz Majcher z czasem 6:33:18. Najszybszy snowboardzista – Maciej Jodko pojawił się w Kuźnicach minutę i 39 sekund po zwycięzcy. Był dziewiętnastym zawodnikiem na mecie.
Z kobiet najlepsza była jadąca na nartach Anna Rajpol. Osiągnęła czas 9.58.67. Najszybszą snowboarderką – Nina Sitko z Zakopanego.
Inspiracją dla zorganizowania Zjazdu na Krechę na Kasprowym Wierchu był narciarski rekord Jacka Niklińskiego z 1979 roku. Nikliński zjechał na krechę na położonym nieopodal Beskidzie z prędkością ponad 180 km/h. Na blisko 30 lat ustanowił rekord Polski w szybkości jazdy na nartach. Poniżej parę słow od Jacka Niklińskiego.
Co Pana zainspirowało do ustanowienia rekordu prędkości?
Jacek Nikliński: W latach 70-tych miałem buty narciarskie firmy San Marco sygnowane nazwiskiem Aleksandro Casse, który był światowym rekordzistą prędkości (1973 – 184.237 km/h). Podczas jednej z podróży do Włoch poznałem Aleksandro i to on swoimi opowieściami i zdjęciami zainspirował mnie do pójścia w jego ślady. Po powrocie postanowiłem otworzyć polską historię w rekordach prędkości. Kasprowy Wierch to nie jest łatwa góra. Przy ustanawianiu rekordu wszystko ma znaczenie: pogoda, rodzaj śniegu, siła wiatru. Moja pierwsza próba odbyła się w 1978 roku. Wówczas na trasie zastępczej (na zaplanowanej była mgła) osiągnąłem prędkość 143,713 km/h. Rok później już na zaplanowanej trasie, samodzielnie udeptywanej, osiągnąłem prędkość 180,632 km/h w klasie otwartej. Ten rekord nie został jeszcze na terenie Polski pobity. W tamtym okresie te rezultaty były w pierwszej dziesiątce światowych rekordów prędkości.
Na co trzeba zwrócić uwagę w trakcie zjazdu, aby uzyskać jak najlepszy czas?
– Przede wszystkim podczas zjazdu nie można się zatrzymać, w przeciwnym razie szanse na dobry czas są małe. Przy tak dużych prędkościach trzeba uważać na wszelkie zwężenia na trasie oraz na innych zawodników i drzewa. Na przykład w trakcie bicia rekordu prędkości każdy ruch trzeba wykonywać symetrycznie. Wystarczy lekko ruszyć głową i można zmienić tor jazdy. Dlatego trzeba być niezwykle opanowanym i ostrożnym, kontrolować całe ciało.