
Nie chcę zostać sklasyfikowany jako kretyn, więc na wstępie zaznaczę, że wielkim znawcą rapu jako takiego, a już tym bardziej polskiego, nigdy nie byłem. Słucham tego, co uznam za przyjemne dla odmiany, traktuję to jako odskocznię od łomotu. Ale do rzeczy! Ubiegłoroczna solówka Vienia „Etos 2010” mi się zwyczajnie nie podoba. Dobrze, że album odszedł w moją niepamięć, bo inaczej ominąłbym nagrany wraz z Way Side Crew „Wspólny Mianownik” szerokim łukiem, czego bym później nawet trochę żałował.