Po 10 latach kolekcjonowania eksponatów związanych z historią tatuażu, Piotr Wojciechowski wreszcie zdecydował się wypróbować ręczne narzędzia do tatuowania ze swojej kolekcji. Na początek sięgnął po instrument z Tajlandii, ponieważ wydawało mu się, że ręczne “kropkowanie”, tzw. “dotwork” jest najprostszy dla kogoś, kto przez całe życie tatuował tylko maszynką elektryczną. Po trzech godzinach wzór był już gotowy. Jak podkreśla Piotr, to dopiero początek. Wkrótce w ruch mają pójść inne eksponaty z jego kolekcji. Tymczasem oddajemy głos Piotrowi, by sam opowiedział o wrażeniach z tatuowania, a przy okazji również o swojej kolekcji.