Skontaktuj się z nami!   +48 511 991 135

All Or Nothing dla pitbulli – wywiad z Brandonem Bondem


Archiwum prywatne

Największa charytatywna impreza na rzecz zwierząt w historii tatuażu” – tak o zbliżającym się show The Great Pit Ball mówią jego organizatorzy. Osobą odpowiedzialną za całe zamieszanie jest Brandon Bond, który oprócz tego, że jest tatuatorem i właścicielem kultowego już amerykańskiego studia tatuażu All Or Nothing, to ponad wszystko kocha pitbulle. Stąd pomysł stworzenia imprezy, z której cały dochód zostanie przeznaczony właśnie na ratunek i ochronę pitbulli.

Brandon Bond jest właścicielem czterech firm i doradcą w piątej. A ponieważ tatuuje od 17 lat, jego przedsięwzięcia związane są właśnie z tą branżą. „Jestem artystą, filmowcem, redaktorem naczelnym, wydawcą, webmasterem, konsultantem, zajmującym się organizowaniem imprez i zbiórkami charytatywnymi, hyclem, seryjnym biznesmenem, uwielbianą niańka, kłębkiem nerwów, a przede wszystkim facetem potrzebującym wakacji! -mówi o sobie Brandon Bond.

Wszystko zaczęło się ponad 15 lat temu. Pierwszą maszynkę oraz wskazówki, jak zdobić ludzkie ciała otrzymał od Jima Wolfa z Tattoo Zoo na Florydzie. Potem podróżował z miasta do miasta. Pracował w kilkudziesięciu studiach tatuażu. Z czasem doszedł do wniosku, że nie ma co dalej szukać. Ponieważ nie mógł znaleźć idealnego dla siebie miejsca, postanowił je stworzyć. Tak narodził się pomysł studia All Or Nothing, które powstało w Atlancie. Z czasem miejsce to zaczęło się rozrastać i rozwijać. W końcu przyszedł czas na firmę Stranglehold, zajmującą się nie tylko wydawaniem filmów i książek, ale też produkcją odzieży i gadżetów związanych z tatuażem oraz studio A.N.T.I. Art Elite, które Bond określa mianem miejsca wyłącznie na sztukę. Był czas, kiedy Bond pracował siedem dni w tygodniu, nie mając czasu na sen i życie osobiste. Dzięki ciężkiej pracy, odwadze i determinacji osiągnął sukces. Teraz bardzo dużo tego, co zarabia, przeznacza na akcje charytatywne. Jest m.in. właścicielem organizacji zajmującej się ratowaniem psów wykorzystywanych do walk i zbiórką pieniędzy na Villalobos – największą organizację na świecie ratującą pitbulle. Trudno zliczyć akcje i inicjatywy, w które się angażuje. Pomaga innym, bo uważa, że każda dobra rzecz, która nas spotyka, jest wynikiem naszych wcześniejszych dobrych uczynków.

The Great Pit Ball, charytatywna impreza, z której cały dochód zostanie przeznaczony na ratunek i ochronę pitbulli, odbędzie się 14 marca w Las Vegas.

Problemy społeczne nie są ci obojętne. W jakie działania się angażujesz?

Brandon Bond: Przez lata związany byłem z wieloma organizacjami charytatywnymi. Co roku uczestniczę w akcji “Zabawki dla Brzdąców”, nagłaśniam działania organizacji na rzecz dzieci chorych na raka, zajmuję się akcją propagującą używanie moskitier w Malezji, które pozwolą powstrzymać falę zachorowań na malarię i inne choroby przenoszone przez owady. Zaangażowałem się też w akcję pomocy rodzinom policjantów poległych na służbie oraz w pomoc weteranom. Na pierwszym miejscu jednak stawiam pomoc maltretowanym pitbullom.

Jak zaczęła się twoja miłość do pitbulli?

– Trzynaście lat temu przygarnąłem pierwszego, który zresztą wyrósł na pięknego psa. W Stanach Zjednoczonych każdego roku usypia się miliony zdrowych zwierząt. Najliczniej usypianą i najbardziej maltretowaną rasą są właśnie pitbulle. To straszne, jak są w tym kraju traktowane. Najpierw męczone przez wszelkiej maści przestępców, a uratowane przez nas są utrzymywane

Jeden z psów organizacji Villalobos oczekujący na adopcję, fot. Archiwum prywatne

przy życiu tylko po to, by je uśpić po zakończeniu dochodzenia. Pitbulle to najtragiczniej doświadczona rasa w historii świata. Ironia polega na tym, że pitbulle nie zostały wyhodowane, by walczyć. Bicie ich jest jedynym sposobem wzbudzenia w nich agresji. Nawet ludzie, którzy zawodowo związani są z walkami psów, twierdzą, że przeciętnie zaledwie jedno na dziesięć szczeniąt okazuje jakiekolwiek skłonności do dominacji. W większości przypadków hodowca psów zostawia przy życiu tylko tego szczeniaka i zabija resztę. Potem dorosłego psa kojarzy się z innym, który również ma tendencję do agresji. I tak dalej, dopóki nie otrzyma się typowego „psa do walk”. Sama walka wygląda natomiast tak, że w ringu oprócz psów znajdują się też dwie – trzy osoby, które zagrzewają zwierzęta do walki. Gdyby psy były rzeczywiście agresywne, zaatakowałyby ludzi. Tymczasem walcząc ze sobą, starają się tylko zadowolić swojego właściciela.

Mam w domu sześć pitbulli, z czego trzy były wykorzystywane do walk. To są najsłodsze psiaki, jakie można sobie wyobrazić. To jest zresztą jedna z przyczyn, dla których porzuca się miliony psów. Ludzie ślepo wierząc w to, co prezentują media, kupują szczeniaki, mając nadzieję, że wyrosną one na duże psy obronne. A ponieważ w dorosłym psie nie ma agresji – pozbywają się go. Niestety cechy, które są zazwyczaj u psa pożądane, jak ogromne przywiązanie do swojego pana i gotowość do tego, by sprawić mu przyjemność za wszelką cenę, są tymi samymi, które przekreślają pitbulla w oczach ludzi.

Dokument “VICKtory to the Underdog” zacząłeś kręcić, by przełamać stereotypy o pitbullach?

– Dopóki nie zaczęliśmy kręcić tego dokumentu, nie byłem świadomy ogromu przesądów dotyczących tej rasy. W filmie staramy się ukazać prawdę na jej temat. “VICKtory to the Underdog” kręciliśmy wiele lat, ale dopiero gdy Michael Vick zainteresował tym pomysłem większe grono, byliśmy w stanie dotrzeć do szerszej publiczności. Huczna premiera odbędzie się 14 marca w Las Vegas w hotelu Hard Rock.

I będzie jednym z elementów charytatywnej imprezy The Great Pit Ball. Co jeszcze czeka na gości w marcu w Las Vegas?

– Na imprezie będzie można zobaczyć turniej pokerowy, w którym udział wezmą gwiazdy i spróbować wyśmienitych potraw przygotowanych przez mistrzów kuchni. Całe wydarzenie będzie rejestrowane przez Animal Planet. Każdy artysta, który będzie chciał wspomóc naszą akcję, będzie mógł oddać swoje prace na Art Show. Może to być oprawiony rysunek, obraz, fotografia,

Archiwum prywatne

szkic czy rzeźba. Art Show odbędzie się w klubie Careya Hearta w Hard Rock Hotel. (Carey jest gwiazda motocrossu i właścicielem Heart&Huntington, gdzie kręcono telewizyjny serial “Inked”). Na imprezę może przyjść każdy. Informacje o noclegach i cenie biletów będą sukcesywnie pojawiały się na naszej stronie: http://www.allornothingtattoo.com/index.php?sub=greatpitball. Oczywiście wszystkie zebrane pieniądze z imprezy przeznaczymy na Villalobos.

Dlaczego akurat Villalobos?

– Kiedy kręciliśmy dokument, szukaliśmy różnych, ciekawych inicjatyw, które moglibyśmy wspomóc finansowo wpływami z filmu. Inicjatyw, które pomagałyby i ludziom, i zwierzętom. Moja przyjaciółka Pixie Acia z “Miami Ink” i “L.A. Ink” nalegała, byśmy w trakcie naszej podróży przez Kalifornię odwiedzili Villalobos. Pobyt tam wywarł na mnie ogromne wrażenie. To było najmilsze, najczystsze, najprzyjaźniejsze pogotowie ratunkowe dla pitbulli spośród dziesiątków innych, które odwiedziłem, realizując film. Od tamtej pory jestem bardzo blisko z Tią Marią Torres i jej całą ferajną. Kocham tę kobietę nad życie. Bywa stuprocentową jędzą i nie chce pomocy od nikogo, ale bardzo ją szanuję. Tia pomaga ludziom i zwierzętom. Bo Villalobos to nie tylko największa akcja ratowania pitbulli w Stanach, ale też akcja prospołeczna. Uratowane psy przydzielane są skazańcom na zwolnieniach warunkowych. Po to, aby obie te grupy otrzymały druga szansę. Rezultaty są zdumiewające. Skazańcy okazują się odpowiedzialnymi opiekunami, a psy wspaniałymi podopiecznymi. Staram się wspomagać tę inicjatywę jak tylko mogę. Będąc w Villalobos, dwa razy wypisywałem czek. Pierwszy podarłem, bo po przemyśleniu kilku rzeczy stwierdziłem, że suma była zbyt skromna. Ta organizacja jest częścią mojego życia prywatnego. Podobnie zresztą jak Górskie Sanktuarium Wilków. Gdy podróżowałem z moim długoletnim przyjacielem, aktorem Michaelem Berrymanem (znanym z

Bond przy pracy, fot. Archiwum prywatne

takich filmów jak „Lot nad kukułczym gniazdem”, „Bękarty Diabła”, „Wzgórza maja oczy”), nalegał, byśmy wstąpili do Wilczego Sanktuarium i nakręcili tam trochę materiału. Tam ja i moja żona zostaliśmy adoptowani przez Tanye Littlewolf, która jest teraz naszą matką-Apaczką. Teraz ich problemy to moje problemy, a wierz mi, że mają ich mnóstwo!

Co to jest Górskie Sanktuarium Wilków?

– To miejsce, w którym można podziwiać przepiękne, rosłe wilki. Jeśli ktoś uważa, że pitbulle robią wrażenie, to te wilki zmasakrują mu głowę! Część pieniędzy z filmu przeznaczymy i na tę akcję. Ci ludzie robią coś niesamowitego, a przy tym naprawdę potrzebują finansowego wsparcia, tym bardziej że państwowe wpływy na akcję w czasie kryzysu ekonomicznego drastycznie zmalały. Organizacja właściwie walczy o przetrwanie. Wspomóżcie ich! Każda złotówka się liczy. Odwiedziny w tym miejscu wywarły na mnie równie mocne wrażenie jak wizyta w Villalobos. Moje wydawnictwo zajmuje się właśnie promowaniem książki dla dzieci, napisanej przez moją żonę, Ashley Bond, opowiadającej historię Medusy – jej uratowanej suce. Wszystkie pieniądze uzyskane ze sprzedaży książki zostaną przekazane na rzecz Wilczego Sanktuarium.

Do filmu o pitbullach nagraliście również płytę.

– Jest oczywiście zatytułowana “VICKtory to the Underdog” i jest genialna! Tytułowy numer został napisany specjalnie dla filmu i nosi taki sam tytuł jak płyta i film. Jest zadedykowany Michealowi Vikowi. Każdy utwór to prezent od moich ulubionych

Tatuaż w wykonaniu Bonda, fot. Archiwum prywatne

zespołów specjalnie na ten krążek. Plus utwory instrumentalne napisane m.in. przez mnie oraz przez Dannego Trejo, Pixie Acia, Michaela Berrymana czy Senatora Roberta Byrda. Wszystkie pieniądze ze sprzedaży soundtracków zostaną przeznaczone na psy z Villalobos.

Jak wytłumaczyłbyś swoją potrzebę pomagania innym?

– Myślę, że każda dobra rzecz jaka mnie spotyka, jest wynikiem moich wcześniejszych dobrych uczynków. Wiele dostałem od życia i wierzę, że moim obowiązkiem jest podzielić się tym, co mam, z bliźnimi. Nie ma nic bardziej satysfakcjonującego niż pomoc innym i nic bardziej budującego niż miłość. Jako tatuator jestem w pewien sposób naznaczony. Zupełnie jak pitbulle! Żeby zmienić ten wizerunek, musimy naprawdę wiele poświęcić. Ludzkość to chyba najgorsza rzecz, jaka przydarzyła się naszej planecie, i jedyne co możemy teraz zrobić, to spróbować naprawić wszystkie krzywdy, które wyrządziliśmy Ziemi i sobie nawzajem. Nie jestem żadnym hipisem, ale uważam, że pomoc drugiemu człowiekowi to piękna rzecz. Chciałbym zarazić takim podejściem coraz więcej osób. Żebyśmy nie oceniali książki po okładce i nie byli niczego zbyt pewni. Jestem wdzięczny za wszystko, co mnie spotyka, za dobre i złe rzeczy. Mam nadzieję, że bycie otwartym i szczerym wobec świata sprawi, że ludzie będą równie szczerzy i otwarci.

Pomagasz innym, ale masz pieniądze. Co z tymi, którzy ich nie mają?

– Każdy z nas może pomagać, nawet jeśli nie ma pieniędzy. Przekażcie złotówkę na fundacje, które bardzo tego potrzebują. Podarujcie swój czas, zapytajcie w najbliższym schronisku, czy możecie w czymś pomóc. Zaadoptujcie zwierzaka skazanego na śmierć bądź samotność. Sterylizujcie swoje zwierzęta, bo każdy hodowlany szczeniak zabiera potencjalny dom szczeniakowi umierającemu w schronisku.

Czy którekolwiek z twoich tatuaży nawiązują do twojej działalności społecznej?

– Jest to piękny, kolorowy portret mojego pierwszego pitbulla Caina, który też był wykorzystywany do walk. Cain był ze mną jeszcze w czasach, gdy nie byłem znany jako tatuator. Przeprowadzał się ze mną mnóstwo razy i towarzyszył mi w wielu szalonych podróżach. Jest moim przyjacielem i nawet teraz, gdy piszę, siedzi obok mnie. Kiedy go przygarnąłem, myślałem o tym, że go ratuję. Tymczasem okazało się, że to on uratował mnie. Caina możecie zobaczyć w filmie, ponieważ gra tam jedną z głównych ról. Możecie tam też zobaczyć sam proces tatuowania jego portretu.

Większość twoich tatuaży wykonali pracownicy twojego studia. Dlaczego decydujesz się właśnie na ich prace?

– Mam wytatuowane całe ciało. Ponieważ wszystkie prace są ze sobą połączone, śmiało mogę powiedzieć, że posiadam jeden duży tatuaż. Autorami są rzeczywiście pracownicy mojego studia, zdobywcy wielu tatuatorskich nagród. Właściwie to żaden z 70 ludzi, z którymi pracuję, nie mieszka w Atlancie. Zatrudniamy zdobywców nagród z konwentów i tych, o których pracach jest głośno. Wiele podróżujemy, jesteśmy prawie jak rodzina i wciąż zapraszamy do nas nowe osoby. Szukamy utalentowanych osób z błyskiem w oku i zapraszamy ich do Altanty. Właśnie przez takie osoby chcę być tatuowany. Uczy się u nas kilku diabelnie zdolnych młodych ludzi, którzy już świetnie tatuują. W naszym studio dzieje się tyle różnych rzeczy, że czujemy, jakbyśmy każdego dnia byli na konwencie tatuażu.

Tłumaczenie Rdza

Więcej:

www.allornothingtattoo.com studio All Or Nothing

www.antiartatlanta.com studio A.N.T.I. Art Elite

www.strangleholdmerch.com firma Stranglehold

www.atlantapitbullrescue.com stwoarzzyszenie ratujące pitbulle

www.vrcpitbull.com organizacja Villalobos

www.theunderdawgz.com strona o programie angażujacym skazańców

www.wolfmountain.com, www.myspace.com/wolfmountain1 Górskie Sanktuarium Wilków

Losowe zdjęcia

gepas_tomaszw_mazowiecki_20100223_1457881553 deadi_-_9th_circle_tattoo_20090917_1962654055 suspension_krakw_underworld_21_czerwca_2009_20090701_1606072643 good_old_days_20110609_1144066424 roman_33_20090427_1168710524 capitan_grave_20101213_1850056722 32456568_1773457662692938_599528828376711168_n 50990907_250003609233290_6803969186096742400_n 0701_magda2