
25 i 26 lutego odbyła się druga edycja międzynarodowej konwencji tatuażu w Budapeszcie. Tak jak w ubiegłym roku postanowiliśmy odwiedzić to piękne miasto i imprezę. Jak zwykle nie zawiodła pogoda. W Polsce zimno i śnieg, a tam słońce i 12 stopni na plusie. Na tym jednak podobieństwa do poprzedniego roku się kończą. Sytuacja w kraju jest bowiem całkiem inna. Na pewno mocno widać kryzys. Mało ludzi na ulicach, puste witryny. Po części dzieje się tak pewnie przez dziwne, prawicowe rządy wprowadzające jeszcze dziwniejsze prawo. Bo czy ktoś słyszał o wysokim mandacie (200 euro) za złamanie zakazu bycia bezdomnym lub wybieranie resztek żywności ze śmietnika? Absurd.
Jeśli chodzi o samą imprezę, tu też zaistniało kilka widocznych zmian. Możliwe, że podyktowane są one właśnie węgierskim kryzysem. Po pierwsze, impreza została skrócona z trzech do dwóch dni. Aczkolwiek na pewno nie można uznać tego za jakąś niedogodność. Raczej uznałbym to za plus imprezy, bo jednak po dwóch dniach robi się tam nudno. Po drugie, w tym roku konwencję odwiedziło o wiele mniej osób niż w 2011 roku.
Porównując listę wystawców z zeszłego roku z listą tegoroczną, nie sposób również nie zauważyć braku gwiazd, które były obecne na pierwszej edycji. Na szczęście ich miejsce godnie zastąpiła rzesza świetnych tatuatorów z całej Środkowej Europy, można powiedzieć, od ziemi polskiej do włoskiej włącznie. Polskę reprezentowali w Budapeszcie Paweł z 3rd Eye Tattoo, Lipa z Cykady Tattoo oraz Victor Portugal z 9th Circle.
Ci ciekawe, konwencja ma zaplecze seminaryjne. Wykłady i prelekcje odbywają się w osobnej sali. Szkoda, że tylko w języku węgierskim, ale co najważniejsze, zainteresowanych nie brakowało!
Zapraszamy do obejrzenia galerii ze zdjęciami: