Skontaktuj się z nami!   +48 511 991 135

Suspension Party 2009 we Wrocławiu. Co czują wisząc na hakach? [relacja]


Przed: strach, nerwowe oczekiwanie, niepokój, czasem zniecierpliwienie. Po: radość, uspokojenie, szczęście, satysfakcja, duma i ból. Za każdym razem ogromne emocje, a wrażeń tyle, ile podwieszających się osób. Suspension to sposób na sprawdzenie siebie i swoich możliwości. Dlatego coraz więcej osób decyduje się, by tego spróbować. Ich wrażenia są niezapomniane.

Na jedną dwudniową imprezę suspension potrzeba setek par jednorazowych rękawiczek. Ile dokładnie? Nikt nie liczy, ale około 10-20 par na podwieszaną osobę. Ma być przede wszystkim bezpiecznie i sterylnie. Osoby podwieszające się oddają się w ręce suspenderów, a ci nie chcą zawieść ich zaufania. Ekipa Suspension Team Poland, która organizuje coroczne imprezy suspension we Wrocławiu i inne mniejsze spotkania tego typu, wie co robi i zna się na rzeczy. Jej członkowie zdają sobie sprawę, że obok samego podwieszania tak samo ważne jest przygotowanie i zabezpieczenie przekłuć. Po prostu wiedzą jak podwieszać. A to bardzo ważne. Tym bardziej, że  większość osób biorących udział w tego typu imprezach podwiesza się po raz pierwszy i nie wie, czego się spodziewać. Dlatego emocje często sięgają zenitu. – Takie osoby wiszą zwykle 10-15 minut. Jak ktoś wytrzyma godzinę to fajnie. Ale sporo jest też osób, które wiszą i półtorej godziny – podkreślają  organizatorzy. Czasem zdarza się, że podwieszenie się nie udaje. Często ból jest nie do zniesienia…

Kuba podwieszał się na wrocławskiej imprezie jako pierwszy. Był to jego drugi raz. Tym razem, w przeciwieństwie do swojego pierwszego razu, nie bawił się dobrze. – Za pierwszym razem było świetnie, a dziś po prostu nieprzyjemnie. Od początku czułem się niepewnie. Bolało mnie dużo bardziej niż poprzednio. Podczas wiszenia ból stawał się coraz trudniejszy do zniesienia. Czułem, że jest mi słabo i że zaraz zemdleję. Miałem problem z oddychaniem, czułem jakby się dusił. Postanowiłem nie robić nic na siłę – przyznaje.
Pierwszym razem Kuba podwieszał się za kolana. To była spontaniczna, nieprzemyślana decyzja. Patrzył jak podwieszają się inni i sam też postanowił spróbować. Chwila bólu, a potem same pozytywne odczucia. Wisiał ponad 15 minut. Zdecydował się na kolana, bo skóra w tym miejscu wydawała mu się mniej bolesna od skóry na plecach, która jest twardsza. – Chciałem sprawdzić, jakie to uczucie i czy dam radę to zrobić. Widziałem ludzi, którzy się dobrze przy tym bawili. Zastanawiałem się, czy będę się czuł tak, jak oni. Czy to będzie dla mnie bolesne? Czy może przyjemne? Czy ból przechodzi w przyjemność i odwrotnie? Nie ukrywam, że bałem się bólu, nosiło mnie… Uspokoiłem się w trakcie. Z każdą minutą było coraz lepiej, przyjemniej. Czułem, że mógłbym jeszcze długo wisieć – wspomina Kuba swój pierwszy raz.
Mimo negatywnych odczuć po podwieszeniu się za plecy, myśli o kolejnym razie. Teraz o łokciach, gdzie skóra jest podobna jak na kolanach. – Trochę się zniechęciłem do pleców i teraz będę się bał tej pozycji. Muszę rozważnie wybrać miejsce, żebym miał poczucie, że dam radę – dodaje.

Większość osób na imprezie we Wrocławiu podwieszało się za plecy w tzw. pozycji suicide. Na takie suspension zdecydowała się m.in. Agnieszka z Radomia czy Adam z Bytomia. Dla obojga było to niezapomniane, mistyczne przeżycie. I ogromna radość po. – Zaliczyłem debiut. Bałem się bardzo. Teraz jestem spokojny i wyluzowany – stwierdził Adam tuż po opuszczeniu go na ziemię.
Agnieszka z Radomia wisiała dobry kwadrans. To było jedno z najbardziej wzruszających podwieszeń imprezy. Mistyczne przeżycie radomianki udzieliło się wszystkim obecnym. Nie podciągano jej, jak większości osób podwieszających się po raz pierwszy. Sama podniosła nogi, tak bardzo chciała się już podwiesić. – Jak było? Przecudownie! – odpowiada bez zastanowienia. I mówi dalej: – Jak mi wbili haki w skórę, zaczęłam płakać. Wszyscy myśleli, że mnie tak boli. A ja byłam po prostu szczęśliwa. W tym momencie zdałam sobie sprawę, że ja już się niczego nie boję. Owszem, podwieszanie boli, ale to co się wtedy z tobą dzieje to niewyobrażalne, pozaziemskie uczucie. Na górze czas inaczej płynie. Kiedy już się rozluźniłam, poczułam się niesamowicie. Jak zeszłam z haków, miałam tak miękkie nogi i czułam się tak zrelaksowana, że najchętniej poszłabym spać. Otworzyłam oczy, spojrzałam na ludzi dokoła… Wszyscy mieli łzy w oczach.

Oprócz najbardziej popularnych podwieszeń za plecy, były też inne pozycje, jak np. suspension za kolana, superman czyli wiszenie w poziomie twarzą do ziemi czy kwiat lotosu w wykonaniu Bordowego. Dla niektórych własny ciężar ciała okazał się niewystarczający. Biedrona postanowiła się dociążyć Ronim. Jednak zdecydowanie najciekawszym i najbardziej godnym podziwu podwieszeniem imprezy było resurrection, czyli suspension za brzuch. Paulina na pierwsze podwieszenie czekała rok. Warto było! Długo myślała nad pozycją. W końcu wybrała brzuch. Mimo młodego wieku, jest pierwszą osobą w Polsce, której udało się podwiesić w tej pozycji. W zeszłym roku były dwie próby, ale nie zakończyły się sukcesem. – Jestem pod dużym wrażeniem. Nikt przed Pauliną nie dał rady tego zrobić. Generalnie resurrection to jedno z najcięższych i najtrudniejszych podwieszeń. Brzuch jest bardzo wrażliwym i bolesnym miejscem – podkreśla Miss Venflon. Paulina tuż po zejściu z haków, też była w szoku. Wydusiła z siebie jedno: – Było super. Jestem z siebie bardzo dumna.

Podczas dwudniowej imprezy, która odbyła się 4-5 kwietnia, podwiesiło się 15 osób, w tym sześć przedstawicielek płci pięknej, które udowodniły, że są w stanie znieść ból tak samo, a czasem nawet lepiej niż mężczyźni. Imprezę zakończył pulling i Roni, który wykonał popisowe suspension w pozycji o-kee-pa.

Od autorki słów kilka
Nie będę ukrywać, że o opóźnieniu napisania tej relacji zadecydował brak czasu w ogóle i problemy z kamerą, na której miałam nagrane wypowiedzi uczestników i organizatorów. Częściowo jednak na niepisanie tego tekstu, wpłynął też brak czasu na chwilę refleksji. Ciężko było mi ubrać w słowa to, co widziałam i to, co tam czułam, mimo iż sama nie uniosłam się na hakach. Przed imprezą myślałam, że nigdy nie zdecydowałabym się na podwieszenie. Jednak klimat, jaki się wytworzył w klubie sprawił, że już taka pewna swojego nie byłam. Dlatego rozumiem ludzi, o których mówił mi SzamaN, ludzi, którzy zdecydowali się podwiesić pod wpływem atmosfery panującej na imprezie. Czyja to zasługa? Na pewno organizatorów, którzy profesjonalnie przygotowali i poprowadzili całą imprezę. Ale też uczestników, którzy już po kilku godzinach byli ze sobą zżyci jakby znali się od tygodni. Emocje, oklaski i nastrojowa muzyka (podwieszający się wybierali, czego chcą słuchać) sprawiły, że nikt nie czuł się na imprezie obco. I na pewno miejsce – undergroundowy wrocławski klub, zwykle zdominowany przez hardcorowe kapele, na jeden weekend stał się miejscem mistycznym. Niewątpliwie ma na to wpływ jego niepowtarzalny klimat. Uczestnictwo w suspension organizowanym przez STP pozostawiło we mnie niezapomniane wrażenia.

KaśkaHCT

Losowe zdjęcia

Stay True degej_2_20120506_1979981136 herbert_hoffmann_20091211_1962144443 stay_true_1_20130523_1312589666 hundredth_4_20120923_1104610053 vanna_20111023_1628618644 0814-1-magda madball_20100316_2089543889 warsztat_1305-11-of-105