Jeszcze nie skończyła się jedna promocja, w której fastfood promuje się tatuażami, a już dochodzą mnie słuchy o kolejnej tego typu akcji. Tym razem nie w Polsce, ale w odległej Ameryce. Właściciele restauracji w San Francisco ponowili marketingową akcję z 1999 roku i w zamian za wytatuowanie sobie na ciele jej loga, oferują darmowe jedzenie przez całe życie.
Firmy coraz chętniej korzystają z wzrastającej popularności tatuażu, by promować własną markę. Jeszcze przez półtora miesiąca trwać będzie w Polsce akcja Burger Kinga „Nakarm bestię w sobie”, o której pisaliśmy kilka tygodni temu („Tatuaż za cheesburgera”).
Jeszcze bardziej nietypowy sposób na promocję swojego lokalu i jego asortymentu wymyślili właściciele amerykańskiego lokalu Casa Sanchez w San Francisco, który specjalizuje się w jedzeniu meksykańskim, między innymi w tortilli oraz nachos i salsie. Każdy, kto wytatuuje sobie logo lokalu (człopczyk – Jimmy w meksykańskim kapeluszu pędzący na kolbie kukurydzy), może liczyć na darmowe jedzenie do końca życia. Trzeba jedynie przy zamawianiu posiłku w Casa Sanchez pokazać tatuaż, a kelnerzy podadzą zamówienie na koszt firmy.
Pierwszy raz tę nietypową akcję promocyjną, knajpa przeprowadziła w 1999 roku. Wytatuowało się wtedy ok. 50 osób. Teraz chętnych na bycie żywą reklamą Casy Sanchez jest o wiele więcej. Właściciele nie boja się bankructwa (według naszych wyliczeń trzy posiłki dziennie za w sumie 50 dolarów przez 20 lat daje jakieś 365 tys. dolarów), ponieważ jak twierdzą, meksykańska kuchnia każdemu w końcu się nudzi.