Skontaktuj się z nami!   +48 511 991 135

Melodyjne granie The Roosters [wywiad]


Zespół, zdjęcie Maciej Szal

Jakoś tak się stało, że w naszym kochanym kraju granie melodyjnego punka nigdy nie było popularne. Wszyscy słuchali amerykańskich zespołów, jednak nic z tego na naszej scenie nie wynikało. Może to wina klimatu, jaki u nas panuje, a może przywiązanie do polskiego umpa umpa :). Jednak tamte czasy to już przeszłość. Scena melodyjnego grania coraz prężniej się rozwija. Przykładem tego jest ostatnio wydany album „Guns Up” warszawskiej grupy The Roosters.

 Jest to ich pierwsza duża płyta wydana po sześciu latach istnienia zespołu. Poniżej rozmowa z zespołem. Pierwotnie przeprowadzona była oko w oko ze wszystkimi członkami kapeli po ich krakowskim koncercie. Niestety skasowana. Tak więc chłopaki odpowiedzieli mailowo na parę pytań. W imieniu zespołu wypowiedział się perkusista, Piotrek Adamczyk. Oto efekty.

Jak udała się trasa? W Krakowie pod względem frekwencji było średnio.

Piotr Adamczyk: Trasa była dość zróżnicowana. Od super koncertów przez średnie do słabych. W Krakowie rzeczywiście było przeciętnie, ale to chyba wina tego, że całe zdarzenie miało miejsce we wtorek, czyli mało imprezowy dzień. Mimo to wypad zaliczamy do udanych. Głównie dzięki ekipie z zespołu Timmy and the Drugs, którzy towarzyszyli nam w trasie.

Plakat ostatniej trasy


Widząc liczbę osób na krakowskim koncercie można odnieść wrażenie, że taka muzyka jak wasza jest w Polsce nadal mało popularna. Jednak wy gracie dość dużo koncertów, wydaliście płytę w sporej wytwórni, powstaje coraz więcej dobrych zespołów. Jak to z tym jest?

– To prawda. U nas w kraju metal czy indie są chyba popularniejsze. Sytuacja z roku na rok wydaje się jednak poprawiać. Coraz więcej zespołów wydaje płyty w wytwórniach a nie samemu, zaczynają grać trasy. Wszystko idzie chyba w dobrym kierunku. Gramy jak najwięcej się da, bo kochamy to robić i wydaje nam się, że koncert jest chyba wciąż najskuteczniejszym narzędziem promocji. A ludzi przychodzi tyle, ile pracy zostało włożonej w promocję. Niestety nie wszyscy organizatorzy, z którymi mieliśmy okazje współpracować, dostrzegają tę zależność.

Płytę dla Lou & Rocked Boys nagraliście w jednym z lepszych studiów w Polsce – Izabelin. Jak do tego doszło?

– Szukaliśmy studia które łączyłoby przyzwoitą jakość z ceną. Warszawski Serakos był zabookowany na chyba rok z góry. Po kolejnych próbach znalezienia nowego studia, wydało nam się że warto uderzyć do Izabelina. Termin nam pasował, praca przebiegała sprawnie i w dobrej atmosferze. Mimo że po osłuchaniu się z tą produkcją wiele rzeczy chętnie byśmy zmienili, to jednak nie żałujemy tej decyzji.

Odnoszę wrażenie, że muzyka na krążku jest trochę łagodniejsza, pozbawiona pazura. Na koncertach dajecie więcej czadu.

Okładka pierwszej EPki

– Wynika to z dwóch rzeczy. Po pierwsze, mieliśmy ograniczony budżet. Nie mogliśmy w nieskończoność wszystkiego poprawiać, próbować różnych koncepcji brzmień i miksu. Chcieliśmy po prostu zarejestrować materiał. Drugim powodem jest to, że nie do końca mieliśmy pomysł jak osiągnąć poziom energii występu na żywo. Ciężko jest wydobyć z siebie ten sam, „live-owy” rodzaj ekspresji w studiu, gdzie podchodzi się dziesiąty raz to zaśpiewania tego samego wersu. Jednak nauczyliśmy się wiele w Izabelinie i mamy nadzieje, że następna produkcja będzie bardziej przemyślana i będzie miała więcej czadu.

Kiedy ujrzymy teledysk do jakiegoś kawałka z nowej płyty? Są już jakieś plany?

– W marcu planujemy nakręcić teledysk do pierwszego numeru z płyty – „Of Outlaws & Creepers”.

Pop punk kojarzy się komercyjnie. Wy gracie dość dużo koncertów, ale najczęściej musicie chyba do tego dokładać. Nie nudzi was to?

– Czasami jest ciężko, np. gdy jedziesz gdzieś, olewasz wszystko, a na miejscu jest dziesięć osób, bo klub nie rozwiesił plakatów. To jest dół. Jednak wydaje nam się, że jesteśmy w stanie coś osiągnąć na scenie i wciąż nikt z nas nie liczy pieniędzy, które pochłonął zespół. Gdyby nas to nudziło, pewnie byśmy dali sobie spokój. Na razie się na to nie zanosi.

Jak widzicie polską scenę melodic punk? Idzie w dobrym kierunku?

– Rozwój kapel „melodicowych” jest ogromny. Gdy przypomnimy sobie, na jakim poziomie były zespoły powiedzmy w 2005 roku, a na jakim są teraz, to widać olbrzymi progres. Chodzi tu nie tylko o kompozycje, ale też o bardziej przyziemne sprawy, jak podejście do gry czy sprzęt. Polska scena hc/punk jest jednak wciąż trochę zacofana. Popularne teraz u nas odmiany czy zespoły, miały swój prime time na zachodzie jakiś czas temu.

Jakie polskie kapele ze sceny melodic punk/hc polecilibyście naszym czytelnikom. Poza CF-ami z Krakowa. 🙂

– Przede wszystkim Timmy and the Drugs z Gdyni, których musieliśmy słuchać codziennie podczas ostatniej trasy. Grają zajebiste koncerty, mają świetnego wokalistę i swój styl. Poza tym – Maypole z Milanówka, nazwani gdzieś weteranami polskiej sceny melodicowej, z którymi też zaliczyliśmy już niejeden koncert. Warto również sprawdzić nowe zespoły takie jak np. Hands Resist z Warszawy.

Czy uważacie, że scena warszawska jest bardziej prężna niż w innych miastach?

– Nie bardzo znamy sceny w innych miastach. Fakt, w Warszawie jest sporo bandów, zwłaszcza hardcorowych. Ale czy najwięcej i najlepsze, to ciężko powiedzieć.

Rozszyfrujcie swoją nazwę, bo zwykłemu człekowi, poza laskami z wiadomej restauracji, nic nie przychodzi na myśl.

– Nie bardzo jest co rozszyfrowywać, bo nazwa nie ma jakiegoś głębszego znaczenia. No i oczywiście powstała przed otwarciem sieci restauracji Rooster w Polsce.

Macie swój profil na myspace.com. Kiedy własna strona www?

– Naszą stronę internetową miało już chyba robić z dziesięć osób, jednak wszystkie po jakimś czasie nas olewały. Pracujemy nad tym. Mamy nadzieję uruchomić ją w jak najbliższym czasie.

Guns Up – nowa płyta

Na koniec całuski, pozdrowionka i inne lizanie tyłków 🙂

– Pozdrawiamy przede wszystkim wyżej wymienione kapele! Poza tym, korzystając z okazji, przypominamy, że w sklepach jest nasza debiutancka płyta „Guns Up!” która ukazała się nakładem wytwórni Lou And Rocked Boys. Do zobaczenie na koncertach!!!

Ernest

 

 

The Roosters

Zespół powstał w 2003 roku w Warszawie. Na początku tworzyli go Bartek, Toy i Jacek. Jednak szybko do ekipy dołączył Faiver. Skład zmieniał się kilka razy. Przez pewien czas wokalistą był Oskar (V/A Team), a Jacka na bębnach zamienił na około 1,5 roku Janek (Blog 27). Podczas wiosennej trasy koncertowej w 2007 roku z zespołu odszedł Toy. Ostatecznie skład tworzą: Faiver (gitara, wokal), Bartek (gitara, wokal), Dere (bass) i Piotrek (perkusja). Na początku 2007 roku ukazała się EPka Roosters Republic wydana dzięki współpracy z Warsaw City Rockers Records. The Roosters wzorują swoje brzmienie na amerykańskim punku. Starają się jednak osiągnąć własny styl, czerpiąc z takich gatunków jak pop, ska, hardcore a nawet electro. Zespól zagrał wiele koncertów w Polsce oraz poza granicami kraju (Niemcy, Węgry, Litwa, Łotwa i Estonia). W czerwcu 2008 The Roosters nagrali debiutancki LP zatytułowany “Guns Up” i podpisali umowę z wydawnictwem Rockers Publishing. (źródło: www.myspace.com/theroosters)

Losowe zdjęcia

Picture 9 hooked_friends_20110813_1637345687 hoods_hard_work_hndm_21_sierpnia_2009_krakw_20090822_1565702839 hoods_hard_work_hndm_21_sierpnia_2009_krakw_20090822_1802650861 suspension_wroclaw_46_20090526_1117456574 blade_loki_2_20120809_1680009580 wojtek0823 death_by_stereo_20120303_1860400791 lionheart_20100502_1809091631