Skontaktuj się z nami!   +48 511 991 135

Not For You: Punk rock to dla nas wolność! Nie lubimy skrajności!


Not For You to pierwsza punkowa kapela wydana przez Hardcore Tattoo Records. Do tej pory mieliśmy na koncie bardziej hardcorowe wydawnictwa, ale kiedy usłyszeliśmy materiał z „Silesian pride”, uznaliśmy, że warto tym razem pójść w trochę innym kierunku. Chłopaki wiedzą, co robią i co najważniejsze, robią to fajnie i z zaangażowaniem. Panie i panowie, przed Wami – Not For You, nasza kolejna śląska kapela!

Wasza debiutancka płyta, która ukazała się we wrześniu 2019 r., nosi tytuł „Silesian pride”. Czujecie się dumni, że jesteście ze Śląska?

Grabar: Tutaj się urodziliśmy i tutaj się wychowaliśmy. Czujemy się związani emocjonalnie z tym miejscem. Śląsk to nie tylko granice i miejsce na mapie, ale lata tradycji przekazywane z pokolenia na pokolenie. Jesteśmy wychowani w śląskim duchu oraz poszanowaniu tradycji przodków. Człowiek ze Śląska wyjedzie, ale Śląsk z człowieka nigdy.

Jeden kawałek z płyty jest po śląsku. Na wokalu udziela się w nim Tomek z zespołu Little Boy. Czemu Bitels nie podjąłeś się śpiewania po śląsku?

Krzysiek: Nigdy na to w ten sposób nie patrzyliśmy. Tomek jest naszym zajebiście dobrym kumplem i po prostu uznaliśmy, że świetnie wpasuje w śląską wersję „Silesian Working Class”.

Bitels: Nawet nie myśleliśmy o innej opcji. Tekst po śląsku napisał Weissik, jadąc do studia nagrywać. Siadło od razu i tak zostało. Do tego stopnia, że na koncertach śpiewamy refren po śląsku.

Używacie na co dzień języka śląskiego?

Grabar: Ja, sztyjc godomy po slonsku… Śląsk to dla nas styl życia i bycia. Nie tylko mówimy, ale żyjemy i myślimy po śląsku – kochamy szczerze, uczciwie i lojalnie. Niestety, w niektórych miastach ta mowa zanika, ale staramy się ją praktykować i kultywować śląski język.

W kawałku „Ślonsko klasa robotniczo” śpiewacie: „Witejcie to je nasz heimat momy sam blank fajnie”, co w wolnym tłumaczeniu znaczy „witajcie z naszej krainie mlekiem i miodem płynącej”. Przynajmniej tak jest w polskiej wersji tego kawałka pt. „Silesian working class”. Śląsk to według was dobre miejsce do życia?

Krzysiek: Tutaj 500 plus się nie sprawdza. Ludzie mają zakorzeniony etos pracy, a tej nie brakuje. Mimo że na potęgę zamykano kopalnie, daliśmy radę. Mamy najlepsze powietrze w kraju, tylko trzeba je trochę pogryźć! 😉

Jak ważna dla was jest śląska tożsamość?

Lepiar: Bardzo ważna. Od dziecka towarzyszy mi zapach śląskiego klasyka obiadowego, którym jest rolada, kluski i modra kapusta, a co drugi weekend budzi mnie dźwięk klepanych schabowych (yno roz do jajca i roz do bułki, hehehe). Zostałem wychowany w tradycji górniczej, od dziecka towarzyszyły mi różne aspekty kopalniane (m.in. wstrząsy), których wydźwięk staram się przenieść na swoje bębny.

Grabar: Czasem ludzie zapominają o własnej tożsamości na poczet trendów i wszechobecnego wyścigu szczurów. Ślązakami kieruje zasada „ile zjazdów, tyle wyjazdów”. Oznacza to, że każdy z nas angażuje się w swoje obowiązki pełnym sercem, nie zważając na ewentualne ryzyko, z którym mierzymy się każdego dnia.

Bitels, ty nie urodziłeś się na Śląsku, ale mieszkasz tam całe życie. Czujesz się Ślązakiem?

Bitels: Dokładnie, całe życie mieszkam na Śląsku. Tu się wychowałem. Wałbrzych mam tak naprawdę tylko w dowodzie. I choć potem mieszkałem tu i tam, najlepiej czuję się właśnie na Śląsku.

W kawałku „Silesian working class” śpiewacie: „takiej jedności zazdrości nam cała Polska”. Mieszkańcy śląska są zjednoczeni? W jakich sytuacjach to widać?

Krzysiek: Każdy ma w rodzinie górnika i w wielu przypadkach właśnie stąd to wynika. Większość śląskich tradycji wywodzi się z górnictwa i hutnictwa. Za każdym razem, kiedy trzeba było się zebrać i coś załatwić, ludzie właśnie to robili. Razem walczyli o swój byt. Nawet śląskie kobiety brały sprawy w swoje ręce i razem z mężczyznami szły walczyć o swoje.

Jesteście/czujecie się silesian working class?

Krzysiek: Silesian working class to slogan, który jest skoncentrowaniem śląskiego fundamentu i właśnie wspomnianego etosu pracy. Nikt nie siedzi tu na socjalu. Niezależnie czy ma własną działalność, pracuje na taśmie, czy w biurze.

Co sądzicie o Ruchu Autonomii Śląska. Angażujecie się jakoś w te tematy czy raczej omijacie politykę szerokim łukiem?

Krzysiek: Jeśli chodzi o sprawy autonomiczne Górnego Śląska uważam, że jak najbardziej należy nam się autonomia. Co ciekawe, Górnoślązacy cieszyli się nią prawie dwadzieścia lat. Podczas drugiej wojny światowej, gdy Niemcy podbili Polskę, Adolf Hitler dekretem zniósł autonomię w województwie śląskim. Po wojnie w jego ślady poszedł Bolesław Bierut, który również dekretem zniósł autonomię. Potem upadła komuna… No i co? No i nic! Dalej nie odzyskaliśmy tego, co nam należne. Niestety! Natomiast co do RAŚ, to uważam, że to zgraja polonofobów i germanofilów.

Byliście na ostatnich wyborach? Uważacie, że trzeba głosować?

Bitels: Wybory są dość istotne. Brak zainteresowania wyborami to jak brak zainteresowania własnym losem. Jak można nie chodzić na wybory i narzekać, że ktoś chujowo rządzi tym krajem?

W waszych tekstach nie ma polityki, co często jest zarzutem w stronę apolitycznych kapel. Co o tym sądzicie?

Bitels: Nie jesteśmy apolityczni, tylko niepolityczni. Każdy z nas ma swoje podejście do polityki. My skupiamy się na rock’n’rollu i korzeniach punk rocka, a tam raczej mało było o polityce… A teksty typu „jesteście apolityczni, bo chcecie się bawić w każdą ze stron” nas po prostu zajebiście bawią.

Niestety, na polskiej scenie streetpunkowej są zespoły, które asekurują się, żeby otwarcie się nie określać się antynazi i dzięki temu nie tracić słuchaczy.

Lepiar: My nie lubimy skrajności, a to, że wydaliśmy się w Hardcore Tattoo Records chyba jasno mówi, jakie mamy stanowisko. Trzeba być pierdolniętym, żeby być Polakiem i popierać komunizm, faszyzm czy nazizm.

Spotkaliście się już z zarzutem, że wasza muzyka jest apolityczna? Dostrzegacie w ogóle, że na polskiej scenie niektórzy na siłę dążą do podziału muzyka zaangażowana kontra muzyka apolityczna? Opowiadacie się po jakiejś konkretnej stronie?

Grabar: Stoimy po swojej stronie, a to, że trzeba się opowiedzieć po jakiejś ze stron nas irytuje. Punk rock to dla nas wolność, więc zakładanie sobie sztywnych ram (tego nie możesz, tamtego nie możesz) jest według mnie po prostu hipokryzją.

Zdecydowaliście się zagrać w Krakowie koncert z Haymakerem, mimo tego że zespół ma na scenie nienajlepszą opinię. Np. Castet wycofał się z udziału w tym koncercie. Czemu wy postanowiliście zagrać?

Lepiar: Mnie tam nie było.

Grabar: To, co robią panowie z Casteta, to jest tylko i wyłącznie ich sprawa. Nie mieliśmy okazji pogadać na ten temat, ale wydaje mi się, że jak nadarzy się okazja do spotkania, to będziemy mieli dużo ciekawych tematów do rozmów… No i oczywiście obalimy kwadracioka! ? A co do koncertu, uznaliśmy, że jak powiedziało się „A”, to trzeba powiedzieć też „B”, więc zagraliśmy. Warto dodać, że na ulubionym serwisie muzycznym polskiego oddziału CIA jest filmik, na którym Tim, lider zespołu Haymaker przerywa koncert, aby spuścić solidny wpierdol gościowi, który chciał „zamówić pięć piw”. To również chyba o czymś świadczy.

Są kapele, z którymi byście nie zagrali?

Bitels: Oczywiście! Kapele typu ZBoWiD oraz kapele, które popierają systemy totalitarne.

Ostatnio pojawiły się zarzuty w waszą stronę, jeśli chodzi o zdjęcia na fb i instagramie. Na jednej z tych fotek byłeś ty Bitels z ręką w jednoznacznym geście. Możesz to wytłumaczyć?

Bitels: Raziło mnie słońce (śmiech)! A tak serio to zdjęcie jest bardzo stare. Poza tym po pijaku robi się różne głupoty. Zdjęcie usunąłem, jak tylko zorientowałem się, że jest na moim facebooku. Przyznaję, że nie jestem z tego dumny.

Ktoś znalazł też na waszym instagramie zdjęcie nerki z zespołem The Miners, który jawnie nawołuje w swoim kawałku do mordowania uchodźców. Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych skierował już w tej sprawie zgłoszenie do prokuratury. Co was łączy z tą kapelą? I co zdjęcie z taką kapelą robiło na waszym koncie?

Krzysiek: Gdybyś nam tego nie powiedziała, to nawet byśmy nie wiedzieli, że tam jest logo zespołu The Miners. Nie mamy nic wspólnego z tym zespołem i nie chcemy mieć. Wrzuciliśmy to, bo dostaliśmy fotę, że nasza plajda (badzik, przypinka – przypis red.) jest w Chorwacji. I tyle!

A jaki jest wasz stosunek do uchodźców?

Grabar: Taki jak do każdego człowieka. Każdy kiedyś może być uchodźcą, nigdy nie wiadomo kiedy sami się nimi staniemy. Miarą człowieka jest jego stosunek do drugiego człowieka – niezależnie od narodowości czy koloru skóry. Kochamy Śląsk, czujemy się Polakami, ale nie jesteśmy nacjonalistami. Jeżeli ktoś potrzebuje pomocy, to niezależnie czy jest ślązakiem, gorolem czy Indianinem – zawsze znajdzie u nas schronienie. Oczywiście szacunek należy się każdej ze strony. Upraszczając: jeżeli ktoś przychodzi w gości i prosisz go, żeby zdjął buty, nawet jeśli w jego zwyczaju butów się nie ściąga, to to robi.

Nie macie wrażenia, że czasem wystarczy jedno nieopatrzne słowo/jedno zdjęcie, żeby ktoś na scenie od razu nakręcił z tego aferę i zaatakował kapelę, najlepiej młodą stażem? Moim zdaniem powinno się rozmawiać, nim się kogoś skreśli, ale wydaje mi się, że nie zawsze tak jest.

Bitels: Strzał w dziesiątkę. Mamy takie same zdanie – trzeba rozmawiać. Dochodzi czasem do takich absurdów, że rzygać się chce. Za chwilę będziemy mieli przejebane, że jeździmy volkswagenem, bo to nazistowski samochód. Ludzie myślcie, to nie boli. Nie popadajmy w szaleństwo…

Określacie się mianem punk 77. Czym jest dla was ten nurt?

Krzysiek: Przede wszystkim największą inspiracją. Jaramy się tym nurtem od małolata. Na początku punk nie miał żadnych narzuconych ram i to jest w tym piękne. Nie uważamy się stricte za kapelę 77. Czerpiemy z tego nurtu największe inspiracje, ale zahaczamy również o street punk i Oi! Generalnie chcemy wypracować swoje własne brzmienie.

Jak oceniacie kondycję śląskiej sceny hardcore/punk. Jak plasuje się w niej punk 77?

Bitels: Punk rock, który reprezentujemy, podupada. Aktualnie panuje moda na hardcore i ciężko nam się przebić. Mamy jednak nadzieję, że ta scena nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Światełkiem w tunelu są takie kapele jak Zimna Wojna z Wrocławia.

Zespół Not For You powstał z inicjatywy Krzyśka. Łatwo było zebrać zespół? Wszyscy się wcześniej znaliście?

Krzysiek: Kompletowaliśmy zespół przez trzy lata. Z obecnego składu znałem tylko Bitelsa, on znał Grabara, a on grał od lat z Lepiarem. Akurat Lepiar przyszedł do nas w trakcie powstawania debiutanckiej płyty, którą nagraliśmy z poprzednim perkusistą Tomkiem. Niestety, z przyczyn osobistych musieliśmy się pożegnać w przyjacielskich relacjach.

Każdy z was udzielał się wcześniej w innych kapelach – Bitels w Perła 77, Grabar i Lepiar w Roibeer i Degeneracja, Grabar w Not This Time, Krzysiek w Super Sars. Wszystkie te kapele już nie istnieją, Opowiedzcie o nich. Czemu się rozpadły?

Bitels: Z różnych powodów. Wszyscy z Perły 77 mieszkali w Puławach. Byliśmy dobrymi kumplami, no ale każdy ma swoje życie i koniec końców rozjechaliśmy się po całej Polsce.

Krzysiek: Super Sars się rozpadło ponieważ gitarzysta Janek wyjechał do Stanów, Sid reaktywował Zbeera, a Hołek stworzył Little Boya. Ja zająłem się Not For You.

Grabar: Roibeer to była jedna z moich pierwszych kapel, w której graliśmy z Lepiarem. Można powiedzieć, że były to czasy szkolne. Niestety, większość z nas poszła w inną stronę i 2/5 składu wyjechało z Rydułtów. Później mieliśmy krótki epizod ze Szpajzą (Mirek Bednorz aka Sensitive Rat), który chciał reaktywować Rozbiesz się. Próby zaczęły się w grudniu 2010 roku, ale niestety już w marcu 2011 spotkaliśmy się na pogrzebie Mirka… Siedzieliśmy w rydułtowskim barze i doszliśmy do wniosku, że w takim składzie musimy nadal grać. Akurat napatoczył się nasz przyjaciel od kufla – Bielik, który wskoczył na wokal i tak powstała Degeneracja. Natomiast życie znowu pokazało, że nie zawsze nam jest po drodze i paru z nas wyjechało za chlebem za granicę albo skupiło się na innych rzeczach.

W kawałku „Nie dla Ciebie” wykorzystaliście muzykę The Exploited „Alternative”. Nazwa kapeli Not For You wzięła się od kawałka „Nie dla Ciebie” czy jest inna jej geneza?

Bitels: Tekst powstał dużo później, niż nazwa. Po prostu siadło i tak zostało.

Wasz kawałek „Ramones” to hołd złożony kapeli Ramones. Wszyscy jesteście fanami tego zespołu? Jak ważny jest dla was?

Krzysiek: Pierwszym utworem, jakiego nauczyłem się grać na gitarze, był Blitzkireg Bop, ale dla mnie numerem jeden zawsze będzie Exploied.

Bitels: Jest tak jak w naszym tekście, uważamy, że Ramones są królami punk rocka.

Jakie inne zespoły są dla was inspiracją?

Lepiar: Stare punkowe kapele z Wielkiej Brytanii i Stanów, takie jak Misfits, Cockney Rejects, Sex Pistols, Social Distortion, Ramzes and the Hooligans (król jest jeden), Dropckick Murphys, Joy Division, The Exploited, The Adicts, The Clash, nOi!Se, Ramones, Cock Sparrer… I wiele innych.

Macie też kawałek o policji „Chaos” (pierwotny tytuł to zresztą była „Policja). Mieliście jakieś złe doświadczenia z policją czy to taka typowa scenowa niechęć punków do policji?

Bitels: „Policja” to był tytuł roboczy tego numeru. Kawałek nie jest tylko o policji, ale o sytuacji w kraju. „Chaos” – o wszystkim i o niczym. A co do niechęci… Chyba każdy z nas miał styczność z policją i wie, jak ich procedury potrafią wkurwiać!

Jeden z kawałków – „Zboczeniec” – nie wszedł ostatecznie na płytę, bo uznaliście, że może zostać źle zrozumiany. Dlaczego?

Lepiar: W piśmie jest napisane: czuwajcie, albowiem nie znacie dnia ani godziny. Mamy zajebisty pomysł na ten i jemu podobne kawałki.

Bitels: Jak zobaczyliśmy, co się dzieje na scenie i jakie podejście do punk rocka ma większość ludzi, stwierdziliśmy, że ten kawałek jeszcze będzie miał czas na swój coming out. 😉

Jak wam się układała współpraca ze studiem No Fear Records, w którym nagraliście debiutancką płytę. Czemu akurat tam zdecydowaliście się nagrywać?

Grabar: Znam Leona od czasów szkolnych. Od zawsze z nim współpracowaliśmy i wiem, że gość nie robi lipy. Z Roibeerami byliśmy jedną z pierwszych punkowych kapel, które nagrywał. Leon to jest odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu.

Bitels: Jesteśmy bardzo zadowoleni z brzmienia. Podczas naszej współpracy Leon wykazał się ogromną cierpliwością! 😉

Poza Krzyśkiem, wszyscy poza pracą macie rodziny i dzieci. Macie czas na zabawę w punk rocka? I to do tego z nową kapelą?

Bitels: Wszystko da się pogodzić. Trzeba tylko ze sobą (jak już wcześniej ustaliliśmy) rozmawiać. Wiadomo, rodzina jest na pierwszym planie.

Logistycznie łatwo wam jest ogarnąć wszystko tak, żeby spotykać się na próby i koncerty?

Krzysiek: Wszyscy mamy do siebie blisko, a miejscem wypadowym są Katowice, więc nie mamy z tym problemu.

W sierpniu 2019 zagraliście na organizowanych przez nas urodzinach trzech osób z Hardcore Tattoo. Napisaliśmy do was w poniedziałek o godz. 7 rano, bo wtedy na to wpadliśmy, czy nie zagracie tego dnia koncertu na imprezie nad jeziorem pod Krakowem. Szczerze mówiąc byłam pewna, że się nie uda. Mało że to był poniedziałek, to jeszcze było tylko kilka godzin na podjęcie decyzji. A tu niespodzianka, już po 2-3 godzinach potwierdziliście, że gracie. Szacunek za spontaniczność!! Zawsze jesteście tacy spontaniczni?

Bitels: Całe życie na kurwie. Akurat każdy mógł wtedy zagrać, pomysł nam się bardzo spodobał i mimo, że na takim spontanie, uważamy, że był to jeden z naszych lepszych koncertów, które zagraliśmy.

Krzysiek: Daliśmy w tytkę i sukcesem jest fakt, że we wtorek nikogo nie wyjebali z roboty! 🙂

Rozmawiała KaśkaHCT

* Wywiad ukazał się w numerze 20 “Chaos w mojej głowie” z grudnia 2019

Galeria, zdjęcia: Sławomir Duda, Aleksander Wolski

Losowe zdjęcia

DSC_0087 szycie_butw_cockney_20110706_1034956985 wiktor_-_bas_tattoo_by_zwierzak_till_death_tattoo_toru_20110609_2076612786 schizma_1_20120809_1772220971 1125_na_czochraj_bobra_fest_2011_20110722_1125074560 right_20100927_1777604203 mania_tatuowania_krakw_2010_20100907_1978115375 witch_hunt_20090928_1339186699 03schizma11